niedziela, 30 marca 2014

 Rozdział 7

<Maxi>

Co ty wyrabiasz Maxi? Jak możesz mnie tak zdradzać!
Domyślcie się, kogo to był głos. Gdy ją usłyszałem wstałem i wściekły krzyknąłem na nią:
- Możesz się wreszcie ode mnie odczepić! Mam Ciebie serdecznie dość! Przestań mnie prześladować!
- Ja tylko Ci współczuję Maxi. Ta okropna ofiara nie powinna mieć z Tobą nic wspólnego.

<Naty>

Nagle coś we mnie pękło. Nie dość, że Andrea mnie denerwowała to jeszcze zrobiło mi się żal Maxiego. Musiał znosić ją prawie codziennie. Wstałam i powiedziałam:
-Posłuchaj mnie...
- Nie będę słuchać nikogo! A zwłaszcza Ciebie!
- Nie mam zamiaru Ci prawić kazań. Chodzi mi po prostu o to, że jeśli jakiś chłopak nie jest Tobą zainteresowany to lepiej sobie odpuść.
- O co Ci chodzi? Przecież Maxi mnie kocha!
- Nie! Nie kocham Cię!- krzyknął Maxi.
- Ale czemu? Może zakochałeś się w kimś innym,co?
- Tak! Zakochałem się w kimś innym, więc zostaw mnie w spokoju.
- Ale...
- Nie! Maxi, Andrea błagam Was, przestańcie!- krzyknęłam.
Słuchaj Andrea. Jesteś wspaniałą dziewczyną. Na razie w miłości Ci nie wychodzi, ale na pewno znajdziesz osobę, która Cię pokocha. Zaufaj mi.
I wtedy zrobiła coś czego nie przypuszczałam, że zrobi. Przytuliła mnie i powiedziała:
- Dziękuję Natalia.


***

<Fran>

My w tym czasie czailiśmy się pod drzwiami pokoju Leona. Słyszeliśmy każde słowo. Nic nie wyszło z planu Violi. Kiedy myśleliśmy, że już nawaliliśmy koncertowo nagle drzwi się otworzyły i wyszła zza nich Andrea. Podała Leonowi klucz do jego pokoju i pilota do wieży. Powiedziała:
- Weź to. Będzie ciekawiej.
Usiadła obok nas. My wlepiliśmy w nią oczy jakby była ufoludem. Leon ocknął się pierwszy. Zakluczył drzwi.

<Maxi>

Po wyjściu Andrei zapanowała niezręczna cisza. Zacząłem rozmowę:
- Dzięki Naty.
- Nie ma za co. Taka przyjacielska przysługa.
- Wiesz co? Może zejdziemy na dół i potańczymy. To znaczy... ja i ty.... no wiesz- zaczerwieniłem się jak małe dziecko.
- Jasne- powiedziała Naty, chwytając za klamkę.
- Nie da się otworzyć.
- Czekaj ja spróbuję- dodałem i pociągnąłem za klamkę.
Nic. A może jednak nie? Nagle z wieży stereo zaczęła lecieć wolna muzyka. Naty popatrzyła w ziemię. Dobra. Czas, żeby zachować się jak mężczyzna. Podchodzę.
- Naty?
- Tak?
- Za... za.... zatańczysz ze mną?
- Mmmm.
Tańczyliśmy w wolny rytm muzyki. Rozmawiałem z Naty. I w końcu udało mi się zapytać:
- Słuchaj Nananaty... Chciałem się spytać czy nie poszłabyś ze mną... do kina? Niedługo. Oczywiście, jeśli chcesz.
- No.... dobra. Tak- i ślicznie się do mnie uśmiechnęła.
------------------------------------------------------------------------
Jak widzicie jest nowy. Trochę się natrudziłam, ale dla Was wszystko :*




4 komentarze:

  1. Bardzo fajne rozdziały.
    Bedę tu zaglądać.
    Mam nadzieje, że weźniesz udział w moim konkursie.
    Wyłącz weryfikacje obrazkową.

    Pozdrawiam.
    Tyna : **

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny :3
    Naxi idzie na randkę <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Podoba mi się ;)
    Naty i Maxi idą na randkę tralalalala... bardzo się ciesze :)
    Dodam twojego bloga do opowiadań , które czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No i kolejny blog o tej cudownej parze jaką jest Naxi , którą kocham <33333
    Bardzo podoba mi się w jaki w sposób opisujesz ich historie nie przeczytałam wszystkeigo dokładnie tylko wyryfkami bo niestety egzamin jutro :'( no cóż.
    Randka Naxi zapewne będzie magiczna jak wszystko związane z nimi <33333333
    Zapraszam do siebie :http://nie-wierz-w-przypadki.blogspot.com/
    Mam nadzieje , że wpadniesz i skomentujesz i oczywiście życze weny !!!!
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń