czwartek, 3 kwietnia 2014

  Rozdział 10

<Maxi>

- Mamy złe wieści....- zaczął lekarz.
- Nie żyje?
- Żyje. Jednak wiele miejsc miała złamanych. Została bardzo pobita. Przeprowadzenie operacji jest konieczne. Jednak....
- Tak?
- Będzie bardzo, bardzo wolno dochodzić do zdrowia. Nawet nie wiadomo czy w ogóle dojdzie- powiedział szeptem lekarz.
Gdy usłyszałem ostatnie słowa prędko wybiegłem z sali. Później na dwór. Nie wiem, gdzie biegłem. Po 20 minutach biegu i nieustannie powstrzymywanych łez, wpadłem na Francescę.
- Co się stało? Czekaj! Zadzonię po...
- Nigdzie nie dzwoń! Jeśli chcesz wiedzieć co się stało, to nikomu nie możesz o tym powiedzieć, jasne?
- Ok. No mów.
Opowiadałem jej wszystko już nie powstrzymując łez. Po prostu ryczałem tam na ławce w parku jak małe dziecko. Ludzie się na mnie patrzyli. Nie obchodziło mnie to. Obchodził mnie tylko i wyłącznie los Natalii.

<Viola>

Siedziałam w pokoju z Camilą i czekałyśmy na Naty i Fran. Miały przyjść 20 minut temu. Może coś je zatrzymało? Nagle wbiegła zdyszana Fran. Wypytywałyśmy gdzie jest Naty, lecz ona mruknęła coś, że bolała ją głowa i nie mogła przyjść. Chciałyśmy zadzwonić, ale zabroniła nam. Zaczęła paplać, że była u niej, że był Maxi...... Po prostu Natalia spała i nie było można jej budzić. Resztę wieczoru spędziłyśmy w miłej atmosferze. Czułam jednak, że Fran coś kręci. Była bardzo rozkojarzona.

<Naty>

Otworzyłam oczy. Nade mną stał jakiś mężczyzna. Nagle usłyszałam:
- Obudziła się.
Brawa. Próbuję czymś poruszyć. Jednak czuję koszmarny ból, kiedy tylko podniosę paluszek. Patrzę w dół i nie wierzę. Jestem cała w gipsie.

<Maxi>

Następnego dnia wszyscy wypytują: „Gdzie jest Naty”lub „Coś się stało Naty”albo „Gdzie jest Twoja dziewczyna Maxi?”
Głowa mnie boli od nieustannych pytań. Po zajęciach idę do szpitala. Podchodzę do recepcji.Młoda kobieta wskazuje mi salę,
w której leży moja dziewczyna. Wchodzę. Jest cała w gipsie i ma posiniaczoną twarz. Wyobrażam sobie: Natalia na wózku. Siadam i chowam ręce w dłonie. „ Kto jej zrobił coś takiego? Jak można chcieć kogoś zabić? Tak po prostu.” Wchodzi lekarz, bo słyszę jego głos:
- Spokojnie. Ona przeżyje.
Co z tego? Ona przecież uwielbia tańczyć! A jeśli nie wstanie?

Lekarz wychodzi. I słyszę głos: Maxi?
--------------------------------------------------------------------
Niestety krótkie. Ale mam nadzieję, że się podobają ;)

1 komentarz: