Rozdział
10
<Maxi>
-
Mamy złe wieści....- zaczął lekarz.
-
Nie żyje?
-
Żyje. Jednak wiele miejsc miała złamanych. Została bardzo pobita.
Przeprowadzenie operacji jest konieczne. Jednak....
-
Tak?
-
Będzie bardzo, bardzo wolno dochodzić do zdrowia. Nawet nie wiadomo
czy w ogóle dojdzie- powiedział szeptem lekarz.
Gdy
usłyszałem ostatnie słowa prędko wybiegłem z sali. Później na
dwór. Nie wiem, gdzie biegłem. Po 20 minutach biegu i nieustannie
powstrzymywanych łez, wpadłem na Francescę.
-
Co się stało? Czekaj! Zadzonię po...
-
Nigdzie nie dzwoń! Jeśli chcesz wiedzieć co się stało, to nikomu
nie możesz o tym powiedzieć, jasne?
-
Ok. No mów.
Opowiadałem
jej wszystko już nie powstrzymując łez. Po prostu ryczałem tam na
ławce w parku jak małe dziecko. Ludzie się na mnie patrzyli. Nie
obchodziło mnie to. Obchodził mnie tylko i wyłącznie los Natalii.
<Viola>
Siedziałam
w pokoju z Camilą i czekałyśmy na Naty i Fran. Miały przyjść 20
minut temu. Może coś je zatrzymało? Nagle wbiegła zdyszana Fran.
Wypytywałyśmy gdzie jest Naty, lecz ona mruknęła coś, że bolała
ją głowa i nie mogła przyjść. Chciałyśmy zadzwonić, ale
zabroniła nam. Zaczęła paplać, że była u niej, że był
Maxi...... Po prostu Natalia spała i nie było można jej budzić.
Resztę wieczoru spędziłyśmy w miłej atmosferze. Czułam jednak,
że Fran coś kręci. Była bardzo rozkojarzona.
<Naty>
Otworzyłam
oczy. Nade mną stał jakiś mężczyzna. Nagle usłyszałam:
-
Obudziła się.
Brawa.
Próbuję czymś poruszyć. Jednak czuję koszmarny ból, kiedy tylko
podniosę paluszek. Patrzę w dół i nie wierzę. Jestem cała w
gipsie.
<Maxi>
Następnego
dnia wszyscy wypytują: „Gdzie jest Naty”lub „Coś się stało
Naty”albo „Gdzie jest Twoja dziewczyna Maxi?”
Głowa
mnie boli od nieustannych pytań. Po zajęciach idę do szpitala.
Podchodzę do recepcji.Młoda kobieta wskazuje mi salę,
w
której leży moja dziewczyna. Wchodzę. Jest cała w gipsie i ma
posiniaczoną twarz. Wyobrażam sobie: Natalia na wózku. Siadam i
chowam ręce w dłonie. „ Kto jej zrobił coś takiego? Jak można
chcieć kogoś zabić? Tak po prostu.” Wchodzi lekarz, bo słyszę
jego głos:
-
Spokojnie. Ona przeżyje.
Co
z tego? Ona przecież uwielbia tańczyć! A jeśli nie wstanie?
Lekarz
wychodzi. I słyszę głos: Maxi?
--------------------------------------------------------------------
Niestety krótkie. Ale mam nadzieję, że się podobają ;)
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na next :*