Rozdział
9
<Maxi>
Po
zajęciach podszedłem do dziewczyn. O czymś zawzięcie dyskutowały.
-
Widziałyście może Natalię?
-
Nie- odpowiedziały dziewczyny.
Nagle
ktoś przysłonił moje oczy rękoma.
-
Dobrze, że Cię widzę misiaczku!
-
Skąd się tu wzięłaś Ana?
***
<Naty>
Miałam
jeszcze dwie godziny do zajęć. Z nudów zaczęłam przeglądać
jakiś stary album z dzieciństwa. Na pierwszych zdjęciach był mały
grubasek z kręconymi włoskami. Zaśmiałam się. Później już
były inne zdjęcia. Ludmiła śpiewa, ja biję brawo. Śpiewam
chórki do piosenki Ludmiły, ja i Ludm....
Co?
To niemożliwe żebym miała zdjęcia tylko z blondi. Zamknęłam
album i wyleciało z niego jakieś stare zdjęcie. Podniosłam je.
Było to zdjęcie zrobione niedawno. Pamiętam tę sytuację.
Maxi.... mnie obronił. Przed Lu. Jednak to zdjęcie miało w sobie
coś wyjątkowego. Chłopak patrzył na mnie ze spojrzeniem pełnym
czułości. A ja miałam głowę na jego ramieniu. To zdjęcie....
Zaraz,
zaraz. Kto je zrobił? Nikt nie był wtedy w pobliżu. Zresztą jak
znalazło się w moim albumie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu i
zakrył ręką usta. Później uderzył czymś w głowę. Upadłam.
<Maxi>
Przez
cały dzień szukałem Naty. Po wszystkich klasach, ogródkach, nawet
wszedłem do damskiej toalety, skąd z inpentem wykopały mnie
dziewczęta. Zajrzałem bezradnie do szafki, w której znalazłem
list:
„Kochany
Maxi
Mam
nadzieję, że znalazłeś szybko list. Inaczej Twoja dziewczyna
leżąca w parku już nie żyje.”
Biegłem.
Najszybciej jak mogłem. W końcu znalazłem ją. Leżała
zakrwawiona pod drzewem. Wykręciłem numer. Przyjechali po 5
minutach i zabrali ją. Też pojechałem. Czekałem trzy godziny w
poczekalni. Wszedł lekarz.
-
Maximilliano Ponte?
-
Słucham?
-
Mamy złe wieści....
------------------------------------------------------------------
Rozdział trochę krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba. :D
Nie zabijaj jej!
OdpowiedzUsuńPoza tym świetny pomysł na rozdział ^.^
Czekam na next :*