czwartek, 17 kwietnia 2014


Rozdział 13

<Federico>

Nie wiem czemu, ale coś kazało pobiec mi za Ludmiłą. Nigdy wcześniej nie zwracałem na nią uwagi. Aż do teraz. No cóż. Biegłem przez dobre 10 minut. W końcu znalazłem ją na ławce, całą zapłakaną.
- Cześć.
- Co ty tu robisz?
- Chciałem się dowiedzieć co się stało. I mam pytanie: ten napad na Natalię to twoja sprawka?
- Czy gdybym to zrobiła siedziałabym w tym głupim parku i myślała kto jej to zrobił? Szczerze wątpię.
- Aha.... to na pewno nie ty?
- NA PEWNO!
- Dobra. Więc jak myślisz kto mógł to zrobić?
- Skąd mam wiedzieć? Nie jestem jasnowidzem.
- OK. Już koniec pytań. Tylko jedno. Nie płacz. Wyglądasz o wiele ładniej gdy się uśmiechasz.
Po tych słowach uśmiechnęła się i powiedziała:
- Jesteś jedyną osobą, która powiedziała mi dobre słowo. Dziękuję.


<Maxi>


Pocałowała mnie. Była strasznie szczęśliwa. Gdy usłyszała moje słowa, o mało nie wstała i nie zaczęła tańczyć. Ja tak samo. Myślę, że reszta rodziny też nie mogła opanować szczęścia. Jeszcze przez 20 minut rozmawiałem z nią i jej rodzicami. Potem poprosiła, żeby rodzina i lekarz zostawili nas samych. Popatrzyli na siebie, jednak bez słowa ruszyli do wyjścia. Gdy opuścili pokój przesunęła się na łóżku robiąc dla mnie trochę miejsca.
- Dzięki- powiedziałem i siadłem na brzegu łóżka.
Jednak Naty pociągnęła mnie i po chwili leżeliśmy obok siebie, trzymając się za ręce.
- Maxi? Czy ty serio mnie kochasz?
- Co to zapytanie? Oczywiście, ze tak. Pamiętaj już nigdy Cię nie zostawię, jasne?
- A co.... a co jeśli... jeśli nie będę chodzić?
- Po pierwsze: na pewno będziesz chodzić, a po drugie nawet gdybym miał Cię nosić na plecach do końca życia i tak Cię nie zostawię. Pamiętaj.
- Na pewno?
- Na pewno.
- Udowodnisz mi to jakoś?
Nasze usta zbliżyły się. Zaczęliśmy się całować.


<Violetta>

Czekałam na Leona w Resto. Już przez dłuższy czas nie przychodził. Nagle do mojego stolika podbiegła Fran. Była spocona, a jej włosy były porozrzucane na wszystkie strony.
- Potrzebuję Cię!
- Właśnie widzę. Po twoich włosach i wyglądzie łatwo się domyślić.
- Nie chodzi o to! Za 3 godziny mam randkę z Marco i musisz pomóc mi się przygotować!
- Z tym nowym? Który Cię uratował przed tym bandziorem?
- No....
- Jejejejejej! Musimy..... och nie! Przecież zaraz mam randkę z Leonem!
- Nagle usłyszałam znajomy głos:
- Jej, Fran! Wyglądasz jakbyś dopiero wróciła z maratonu. Co się stało?
Francesca już siliła się na odpowiedź, lecz ją wyprzedziłam:
- Leon! Zaczynamy operację „Marco i Fran”. Do roboty!
- Ale...
- Żadnych ale! Nasza randka może zaczekać Leonie!
Jednak dopiero teraz spostrzegłam, że wszyscy ludzie się na mnie gapią. Za to Francesca i Leon płakali ze śmiechu.


<Naty>

Całowaliśmy się i na razie nie mieliśmy zamiaru przestawać. Nasze usta muskały się w kolejnych pocałunkach.Czasami tylko
przestawaliśmy, żeby popatrzeć sobie z miłością w oczy. Teraz nawet meteoryt lub odgłosy wojny za oknem by nam nie przeszkodziły. Kocham Maxiego. Kocham każdy jego gest. Jak na mnie patrzy, jak przytula, jak trzyma za rękę. Leżeliśmy przytuleni i całujący się na szpitalnym łóżku. Tej chwili nic nie mogło zniszczyć.
----------------------------------------------------------------------
Jak myślicie? Jak wypadnie randka Fran i Marco? A Naxi?




1 komentarz:

  1. Maxi <3 Słodziak ;3
    Kocham naxi :)
    Marco i Fran także mają ciekawy wątek :3
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń